2009-09-22

Krzyż

"...krzyż jest zwycięzcą śmierci, nadzieją wiernych, światłością świata (...) i sławą wieczną prawowiernych na wieki. Z tą zbroją we dnie i w nocy, i na każdą godzinę, i na każdym miejscu masz chodzić. (...) Bo widząc ten znak, moce piekielne przerażone uciekają. (...) Tym przenajdroższym Drzewem Chrystus, Bóg nasz, nienasycone piekło i szeroką gębę diabelską zatkał. (...) Zbroją Krzyża świętego przepasani Apostołowie wszystką moc nieprzyjacielską podeptali. Krzyżem świętym jak pancerzem uzbrojeni żołnierze Chrzystusowi, błogosławieni męczennicy, wszystkie chytrości i okrucieństwa tyranów przemogli.(...) O niewymowna i nieogarniona dobroci Boga naszego, który tak wielkie i tak drogie dary rodzajowi ludzkiemu w chorągwi Krzyża zostawił!(...) Krzyż jest zmartwychwstaniem umarłych i nadzieją chrześcijan. (...) Sterem płynącym, przystanią dla pędzonych burzą, murem dla oblężonych. (...) O niewypowiedziana dobroci Boga! Ileż błogosławieństw darował Bóg rodzajowi ludzkiemu przez Krzyż..."



św. Efrem (†373)

2009-07-24

Radziwiłł czy prosty chłop musi mu czołem bić

Spowiedź trwała z pół godziny, a choć osłabiony był bardzo i o swej sile podnieść się nie mógł, do Komunii zażądał wstać i uklęknąć.
Chciał ksiądz kanonik odwieść od tego, ale się nie dał.
- Z Panem Bogiem żartów nie ma, panie kochanku - rzekł. - Radziwiłł czy prosty chłop musi mu czołem bić. Ja grzeszny człowiek jestem.
Narzucono mu więc futro i wzięliśmy go pod pachy, podtrzymując do Komunii świętej, przed którą bił się w piersi ze skruchą wielką. Złożyliśmy go potem nazad do łóżka, a przez chwilę ze zmęczenia i impresji przemówić nie mógł słowa



J.I. Kraszewski "Ostatnie chwile Księcia Wojewody "Panie Kochanku", w: "Król w Nieświeżu", Warszawa 1962, s. 309

2009-06-24

Kluczowa jest Msza święta

Nasze życie duchowe zależy zasadniczo od Eucharystii. Bez niej wiara i nadzieja gasną, a miłość stygnie.




Benedykt XVI, 4 czerwca 2005


2009-06-14

Gdzie jest tabernakulum? Ksiądz tyłem do ludzi.

Jakże cierpię teraz, gdy we wspaniałych kościołach szukam, gdzie właściwie jest tabernakulum - wyrzucone z centralnego miejsca nie wiadomo gdzie. Nie, nie zgodziłam się nigdy z tą decyzją Kościoła, żeby ksiądz w czasie Mszy św. stawał twarzą do ludu ani z tym, żeby tabernakulum wobec tego umieścić gdzieś z boku. W moim pojęciu ksiądz w czasie Podniesienia ma być w kontakcie z Nim, z Bogiem, i świat ma mu zniknąć z oczu, a zostać ma tylko Ten, który w jego ręce schodzi z nieba. A ludzie mają oglądać nie księdza, ale biały Opłatek, wzniesiony wysoko w kapłańskich rękach.

Wanda Półtawska

2009-06-12

Publiczna spowiedź

Kto się publicznie spowiada, nie chce rozgrzeszenia, ale aprobaty.



Nicolás Gómez Dávila


Tolerancja

Tolerować znaczy pamiętać, że to, co tolerujemy, na nic więcej nie zasługuje.



Nicolás Gómez Dávila


W obronie starych zwyczajów

Ludzie nie bardzo dzisiaj rozumieją, jakie korzyści płyną ze sztywnych, ściśle określonych form zachowania. Zasadnicza korzyść polega na tym, że raz ustalona forma w rzeczywistości jest ciągle zmienna. Mam na myśli, że przez samą swoją sztywność stanowi probierz wszelkich zmian w naszym podejściu do niej.

Poranne wstawanie, dajmy na to, jest sztywną formą zachowania. Gdyby nie to, ja na przykład nigdy bym rano nie wstawał. Zrywanie się skoro świt to nie dla mnie - i żadna ludzka siła nie zmusiłaby mnie do czynu tak sprzecznego z moją naturą. Ale właśnie dlatego, że z konieczności wstaję rano, dostrzegam, że jeden dzień jest jasny i błękitny, inny bury i osnuty mgłą, a jeszcze inny zimny, jasny i srebrzysty, i stosownie do tego zmienia się mój humor.

Pod promiennym, słonecznym błękitem nastrój lekko mi się obniża; idealna pogoda ma w sobie coś bezlitosnego. Kiedy dzień jest jasny i chłodny, mam nastrój zwyczajny, a kiedy dokoła wisi mgła, czuję się znakomicie, bo mgła ma w sobie coś z atmosfery krańca świata albo, jeszcze lepiej, powieści detektywistycznej. Lecz nie doceniałbym tych różnic, gdybym nie miał obowiązku zachowywać się w określony sposób - gdybym, czy to pod turkusową kopułą nieba, czy pod żółtawym parasolem mgły, nie musiał przechodzić przez te same męczące rytuały wstawania, mycia się i ubierania.

I dokładnie tak samo się sprawy mają w wypadku odprawiania identycznych ceremoniałów stulecie po stuleciu. Sztywna, niezmienna forma pozwala krytycznie i z dystansem spojrzeć na zmieniające się społeczeństwo. Na tej samej zasadzie, jeśli od dziecka wykonujemy tę samą czynność, na przykład prowadzimy dziennik albo obchodzimy urodziny, tylko ten stały obyczaj pozwala nam dostrzegać zmiany.

Ceremoniał nie jest czymś martwym i drętwym. Wręcz przeciwnie, to dzięki niemu ludzie potrafią się ocknąć w czasach, kiedy ich umysł drzemie. To, co nazywamy martwą przeszłością, jest czasem jedynym żyjącym elementem, który pozwala tchnąć ducha w strupieszałą teraźniejszość. I całkiem serio uważam, że gdybyśmy wszyscy musieli odbywać jakiś ceremoniał identyczny w każdym szczególe jak w wiekach ciemnych, dopiero wtedy oczy by się nam otworzyły na całe zło i absurd naszej epoki.



Gilbert Keith Chesterton


2009-06-11

Dzieciobójczyni

„Wszyscy na ziemi stali się mordercami ludzi, bratobójcami, ojcobójcami, dzieciobójcami. A wynaleziono jeszcze coś straszniejszego i bardziej niesłychanego: matka godziła w ciało, które sama na świat wydała, godziła w tych, których wykarmiła własną piersią, i owoc swoich wnętrzności w swych wnętrznościach grzebała! Nieszczęsna matka stawała się straszliwym grobowcem, pożerając dzieci, które w łonie nosiła.



Meliton z Sardes (II w. n. e.)


2009-06-10

Msza Święta to nie miejsce na żarty

Żartowanie na koniec Mszy Św. jest niestosowne – uważa biskup pomocniczy archidiecezji Sydney, Julian Porteous. Jego zdaniem Eucharystia nie jest miejscem do tego, by ksiądz realizował w ten sposób swoją osobowość.

W rozmowie z dziennikiem "Sydney Morning Herald" biskup podkreślił, że Msza Św. jest wydarzeniem sakralnym i dlatego podstawą dla księdza, który celebruje nabożeństwo, muszą być „szacunek, wdzięczność Bogu i całościowy wyraz czci”. Według hierarchy, niektórzy księża chcą podzielić się żartem, by na koniec Mszy wywołać u wiernych uśmiech, jednak – jego zdaniem – żarty te, często nie najlepsze i pozbawione kontekstu, naruszają powagę wydarzenia.

Źródło: KAI

Zwierciadło dla dwojga

Mężczyzna i kobieta są dla siebie zwierciadłem; ich odmienność objawia każdemu z nich własną tożsamość



Jean Vanier


2009-06-06

Cierpliwość i spokój

Ludzie, którzy codziennie na nas patrzą, zawsze coś wypatrzą... Nie zawsze się im wszystko podoba, choćby to nawet było dobre. Znosić to cierpliwie i przyjmować spokojnie, jest wielką umiejętnością, mądrością i warunkiem wewnętrznego spokoju.



Kard. Stefan Wyszyński


Kościół powszechny

Chrystus pragnął objawić się narodom. Z chwilą, gdy przy Bożym
Dzieciątku uklękli przedstawiciele różnych narodów, rozpoczęło się dzieło Kościoła powszechnego, całego ludu Bożego. Żłóbek dziecięcy Jezusa jest kołyską Kościoła powszechnego.



Kard. Stefan Wyszyński


Kościół a polityka

Tak często słyszymy: niech Kościół nie wtrąca się do spraw politycznych. My się nie wtrącamy do spraw politycznych we właściwym tego słowa znaczeniu, ale powiedzcie mi, co dzisiaj na świecie jest sprawą polityczną, a co nią nie jest? To wszystko są sprawy ludzkie, a Kościół posłany jest, aby chrzcić i nauczać narody, mówiąc im, co zwycięża świat, co może ulżyć w jego niedolach, mękach, bólach i trwogach.



Kard. Stefan Wyszyński


Bo tak łatwo krytykować...

Nie trzeba ciągle innych ganić, karcić, wytykać. Należy zawsze odwoływać się do Bożych wartości, które są w każdym człowieku, chociażby ten człowiek był najbardziej sponiewierany i zniszczony.



Kard. Stefan Wyszyński


Miłość jest płodna

Miłość ma w sobie przedziwną ruchliwość i zdolność rodzenia "nowego"; nawet grób rozwali i pieczęć rozerwie, aby wybiec na świat i wieścić nowe
Życie.




Kard. Stefan Wyszyński


Prawdziwa miłość

Każda prawdziwa miłość musi mieć swój Wielki Piątek. To nie krzyż się chwieje, to świat się chwieje i toczy - Krzyż stoi!



Kard. Stefan Wyszyński


Pragnienie Boga

Im świat będzie dalej od Boga, tym bardziej będzie Boga spragniony. Im więcej będzie nasycony dobrobytem, tym bardziej będzie głodny Boga.



Kard. Stefan Wyszyński


Nowoczesna służba

Nowoczesna służba Bogu i ludziom to nie jest zespół dyspens i zwolnień, ale zaproszenie do ofiary z siebie.



Kard. Stefan Wyszyński


2009-06-05

Adoracja i sposób sprawowania Mszy św.

„Dbałość o adorację i sposób sprawowania Eucharystii nie jest zatem sprawą drugorzędną. Chodzi o to, by jej uczestnicy mogli doświadczyć piękna tajemnicy Chrystusa. Piękno liturgii bowiem nie jest kwestią estetyzmu, lecz sposobem, w jaki prawda o miłości Boga w Chrystusie do nas dociera, urzeka nas i zachwyca”



Benedykt XVI


Duch soboru

Pewien nurt interpretacyjny, powołując się na ducha soborowego, chciał wprowadzić nieciągłość, czy wręcz przeciwstawność Kościoła przed i po Soborze, negując niekiedy obiektywne rozgraniczenie między posługą hierarchiczną i odpowiedzialnością świeckich w Kościele – mówił Papież. – W szczególności zaś pojęcie Ludu Bożego było przez niektórych interpretowane według kryteriów czysto socjologicznych, w sposób niemal wyłącznie horyzontalny, który wykluczał odniesienie wertykalne do Boga. Poglądy te są w sposób oczywisty sprzeczne z literą i duchem Soboru, który nie chciał zerwania, innego Kościoła, lecz prawdziwej i głębokiej odnowy w ciągłości tego samego podmiotu, Kościoła, który wzrasta w czasie i rozwija się, pozostając jednak tym samym, jednym podmiotem pielgrzymującego Ludu Bożego.
Z drugiej strony trzeba przyznać, że rozbudzone w ostatnich latach energie duchowe i duszpasterskie nie zawsze przyniosły oczekiwany wzrost i rozwój. Widać bowiem, że w niektórych wspólnotach kościelnych po okresie pełnym gorliwości i inicjatyw nastał czas osłabionego zaangażowania, znużenia, niekiedy niemal stagnacji, a także oporu i sprzeciwu względem soborowego nauczania, który przejawia się w różnych poglądach formułowanych w imię Soboru, lecz w rzeczywistości sprzecznych z jego duchem i literą.



Benedykt XVI


2009-05-28

Liturgia jest adoracją, a Kościół dziełem Boga.

„Liturgia jest przede wszystkim adoracją – powiedział Radiu Watykańskiemu prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. – Kościół to w pierwszym rzędzie dzieło Boga, jego czyn. Kiedy zapominamy o Bogu, Kościół staje się instytucją jedynie ludzką. Siłą Kościoła jest to, że działa w nim Bóg. Adoracja z kolei jest uznaniem Boga, uznaniem tego, że wszystko od Niego pochodzi i że wszystko, co posiadamy, musi do Niego powrócić. Dlatego też w chwili obecnej, w sytuacji tak wielkiej sekularyzacji, zapominania o Bogu, kiedy Bóg nie ma już w życiu człowieka żadnego znaczenia, trzeba powiedzieć, że najważniejsza jest adoracja, czyli że liczy się przede wszystkim Bóg. I to właśnie zmieni naprawdę życie chrześcijan i życie Kościoła



kard. Antonio Cañizares Llovera


Komunia w postawie klęczącej i do ust

Cóż to znaczy przyjmować Komunię św. do ust? Co znaczy klęczeć przed Najświętszym Sakramentem lub podczas konsekracji w czasie Mszy św.? Oznacza to adorację, oznacza uznanie prawdziwej obecności Jezusa Chrystusa w Eucharystii, oznacza szacunek i postawę wiary, w której człowiek pada przed Bogiem, ponieważ wie, że wszystko pochodzi od Niego; kiedy czujemy niemożność wyrażenia tego słowem, oniemiali w obliczu Jego cudowności, dobroci i miłosierdzia. Dlatego to nie to samo, co przyjąć hostię na rękę. Co innego jest przyjmować także Komunię w postawie klęczącej, co innego stojąc



kard. Antonio Cañizares Llovera


2009-05-16

Dziecko

W najgłębszej istocie dziecięcego bytu dwoje niepowtarzalnych ludzi zapisało na trwałe swoje własne życie po wszystkie czasy

2009-05-07

Nietolerancja?

Doktrynalna nietolerancja Kościoła uratowała świat przed chaosem. Nietolerancja polega na uznaniu za aksjomat prawdy politycznej, rodzinnej, prawdy społecznej i prawdy religijnej – prawd pierwszych i świętych, które nie podlegają dyskusji, ponieważ same są podstawą wszelkiej dyskusji. To prawdy, których nie można nawet na chwilę poddać w wątpliwość, gdyż bez nich inteligencja od razu zachwieje się, wahając się pomiędzy prawdą a błędem, co powoduje zaciemnienie i wstrząs dla gładkiego lustra rozumu ludzkiego. To tłumaczy dlaczego społeczeństwo wyemancypowane od Kościoła traci czas na efemeryczne i bezpłodne dyskusje, których rezultatem może być tylko całkowity sceptycyzm, skoro mają one za punkt wyjścia sceptycyzm całkowity. Kościół i Kościół tylko ma święty przywilej dyskusji użytecznych i płodnych.



Juan Donos Cortés


2009-04-26

Czym jest Kościół

Wydaje mi się, że właśnie pokusą naszego aktywnego i racjonalistycznego społeczeństwa jest spoglądanie na Kościół przez pryzmat komisji, gremiów i obrad. Ludzie chcieliby Kościół uczynić bardziej namacalnym i praktycznym tworem, chcieliby w nim widzieć poniekąd ludzkie dzieło, w którym większość decyduje, w co mamy wierzyć, w co nie możemy wierzyć itp. Ale przy takim podejściu tylko by go od siebie odsunęli. Kościół nie sięgałby już życia - a tym bardziej Boga.
By dobrze zrozumieć Kościół, musimy go rozpatrywać przede wszystkim od strony liturgii. Tutaj Kościół jest najbardziej sobą, tutaj Chrystus stale go porusza i odnawia. W liturgii musimy żyć Kościołem od strony Pisma Świętego, sakramentów, wielkich modlitw chrześcijańskich. Właśnie w ten sposób można, jak mówi Leon I Wielki, stopniowo rozwiać dym, który utrudnia widoczność, usunąć piasek, który nam sypnięto w oczy.
A wówczas dostrzeżemy, że Kościół sięga znacznie głębiej. Że przynależy doń wspólnota świętych, wspólnota tych, którzy nas poprzedzali – obejmująca również prostych, bezimiennych świętych. Że Kościół żyje w wielu wierzących, którzy czują się wewnętrznie związania z Chrystusem, i że jego korzenie sięgają przede wszystkim samego Chrystusa. Chrystus jest niezmienną siłą, która ożywia ten winny krzew i pozwala mu wydawać owoce. W tym sensie można powiedzieć, że właściwa rzeczywistość Kościoła znacznie przekracza wszystko, co można w nim uchwycić metodami statystycznymi czy spowodować uchwałami. Kościół jest organizmem, w którym obieg życia zaczyna się w samym Chrystusie.



kard. Joseph Ratzinger
"Bóg i świat" wywiad przeprowadził Peter Seewald


Przedsoborowe

"Istotnie, w szerokich kręgach nie ma dla jakiejś kościelnej decyzji, tekstu, przepisu liturgicznego czy jakiejś osoby nic gorszego, niż kiedy się o nich powie, że są "przedsoborowe". W myśl tej opinii społeczność katolicka musiała do roku 1965 pozostawać w zgoła przerażającym stanie."



kard. J. Ratzinger: Nowa pieśń dla Pana, wyd. Znak 2005, s. 204


2009-04-25

Architektura sakralna


Stan współczesnej architektury sakralnej jest opłakany. Świadomość teologicznych tradycji, które złożyły się na to, czym jest chrześcijańska świątynia zanika na Zachodzie przynajmniej od 300 lat.
Dzisiaj doszliśmy do sytuacji, w której trudno jest spotkać naprawdę piękny współczesny kościół. Jest taki wiersz ks. Twardowskiego „Oprowadzanie po piekle”, który kończy się znamiennie:


A tam na prawo ksiądz proboszcz psioczy.
Postawił kościół jak plac kultury z krzyżem.


Sam widziałem taki kościół. Obawiam się, że nie był to ten sam, który wspomina ksiądz – poeta. Takich jest więcej.
A jeszcze w średniowieczu było inaczej. Budownictwo sakralne w tym okresie miało znacznie większe znaczenie niż kiedykolwiek później. Budynek kościelny był nie tylko konstrukcją z drewna i kamieni. Kościół średniowieczny miał duszę. Posługiwał się pewnym kanonem środków wyrazu. Dam jeden przykład. Kilka lat temu oglądałem projekt jednego z kościołów. Najbardziej charakterystyczna w tym projekcie była ostatnia wzmianka opisu, mówiąca że projekt wnętrza będzie wykonany później przez kogoś innego. Współczułem tej osobie i tym, którzy mieli się w tym kościele modlić.
Gdzie się modlimy: na zewnątrz czy w środku? Kościół buduje się od środka nie od zewnątrz. To starożytna świątynia pogańska była ukształtowana w ten sposób, że wierzący stali na zewnątrz, a w środku było mieszkanie bóstwa, w związku z tym najważniejsze było zewnętrzne ukształtowanie budynku, zewnętrzna kolumnada, ołtarz stawiano przed wejściem.
Chrześcijanie zawsze celebrowali wewnątrz, ich świątynia zawsze miała charakter domu; kolumnady, ołtarz i zdobienia były w środku. Dlatego też najłatwiej odnajdowali się w bazylikach: kilkunawowych budowlach, których powszechnie używano w późnym antyku także do celów świeckich. Przy adaptowaniu świątyni pogańskiej, co nierzadko się wówczas zdarzało, częstą praktyką było wypełnienie zewnętrznej kolumnady murem i przebicie arkad w ścianie pomieszczenia, tak by powstała trójnawowa przestrzeń. Akcent kładziono na wnętrze budynku.
Podstawowym błędem, jaki popełniają dzisiaj projektanci kościołów, jest powrót do optyki pogańskiej, skupienie się przede wszystkim na zewnętrznym ukształtowaniu bryły. Architekt wnętrz otrzymuje wówczas przestrzeń już zdefiniowaną, która go ogranicza. Jeśli chcemy spojrzeć na świątynię chrześcijańską teologicznie, to musimy zawsze patrzeć od środka, od tego co jest wewnątrz, a dopiero potem wychodzić na zewnątrz. Kościół buduje się od ołtarza, od przestrzeni sanktuarium, stamtąd dopiero rozrasta się w przestrzeni.
W starożytności nie było ważne jak kościół wygląda na zewnątrz. Znaczenie miało to, co jest w środku, ponieważ kościół był przede wszystkim domem.



O. Tomasz Kwiecień
"Pochwała ciała. Liturgia i człowieczeństwo", Kraków 2004, s. 21-24.


2009-04-12

Dobra prawdziwego małżeństwa

To są dobra, dla których małżeństwo jest dobre: potomstwo, wierność małżeńska, sakrament.
WIERNOŚĆ małżeńska oznacza, że poza węzłem małżeńskim nie ma być cudzołóstwa z żadną osobą trzecią; POTOMSTWO, że z miłości ma być ono przyjęte, z dobrocią pielęgnowane, pobożnie wychowane; SAKRAMENT zaś, że związek małżeński nie ma być rozrywany i mąż rozwiedziony lub żona rozwiedziona nie mają zawierać nawet ze wzglądu na potomstwo innego małżeństwa. To jest jakby prawidło małżeńskie, przez które przyrodzona płodność została uszlachetniona, a występek niepowściągliwości opanowany



św Augustyn

Małżeństwo

Przez małżeństwo łączą się więc dusze i zrastają z sobą; a zrastają się prędzej i ściślej niż ciała, nie przemijającym afektem zmysłów i uczuć, lecz rozważnym i silnym nakazem woli. Z tego zjednoczenia dusz powstaje z rządzenia Bożego święty i nienaruszalny węzeł.

Istota ta małżeństwa, wyjątkowa i jej tylko właściwa, stawia je o całe niebo wyżej nie tylko od kojarzeń zwierząt, kierowanych ślepym tylko instynktem przyrodzonym, w których niema ni rozumu, ni zdecydowanej woli, lecz stawia ją też wyżej od ludzkich małżeństw dzikich, pozbawionych wszelkiego prawdziwego i uczciwego węzła woli i nie mających nic wspólnego z prawdziwym pożyciem domowym.



Pius XI CASTI CONNUBII

O Mszach dla dzieci i zmianach w liturgii...




- Dzieci mają radochę z osiołkiem, ale Ksiądz nie lubi osobnych Mszy dla najmłodszych.

– Całe życie odprawiałem Mszę dla dzieci, bardzo to lubiłem. Stopniowo jednak ogarniało mnie przeświadczenie, że uczestniczę w spektaklu, który skończyć się może tylko na festiwalu kabaretów w Zielonej Górze. Powiem krótko i naukowo: infantylizm, misiumilizm i trampolizm. Na usprawiedliwienie swoje mogę tylko powiedzieć, że nigdy w życiu nie odprawiłem Modlitwy Eucharystycznej z udziałem dzieci, gdyż idąc tym tropem, trzeba by napisać modlitwę z udziałem dorożkarzy albo psychiatrów. Jestem wiernym fanem papieża Benedykta XVI. Mało czytam, ale „Ducha liturgii” Józefa Ratzingera znam chyba na pamięć. Myślę, że Papież przywracając stary ryt, nie liczy na to, że stanie się on powszechny, ale że zobaczymy w nim, jakie błędy popełniliśmy po 1969 roku. A równocześnie uświadomimy sobie, że zmiany posoborowe były konieczne. W starej kaplicy naszego kościoła już dawno powróciliśmy do starego ołtarza apsydowego. Części stałe śpiewamy po łacinie, a z muzeum powróciły rzymskie ornaty i nakrycia kielichowe. Już piąty rok we wszystkie niedziele Wielkiego Postu odprawiamy Mszę św. po łacinie, śpiewamy chorał gregoriański i wyrzucamy z kościoła mikrofony. Dla uczciwości muszę dodać, że kilka dni temu miałem sen. I have a dream! Śniło mi się, że Jimi Hendrix zmartwychwstał. Mimo drzwi zamkniętych wszedł do naszego kościoła, stanął koło choralistów gregoriańskich i przypakował ze swej gitary słodkie dźwięki. Kosmicznie nowe i czyste. Śpiewak Robert Pożarski dostał ataku serca. Stare i nowe razem. Najgorsze, co się może wydarzyć, to jest środek: byle jaki, bez wyrazu, keyboardowo-plastikowy.



Ksiądz, czyli osioł i pół
Rozmowa z ks. Wojciechem Drozdowiczem


2009-04-11

Czystość




Aby bronić swojej czystości, św. Franciszek z Asyżu tarzał się w śniegu, św. Benedykt rzucił się w krzak ciernisty, św. Bernard zanurzył się w lodowatym stawie...A ty coś uczynił?




św. Josemaria Escriva


2009-04-02

Przestrzeganie norm liturgicznych jest wyrazem miłości Kościoła.

Niestety, trzeba z żalem stwierdzić, że począwszy od czasów posoborowej reformy liturgicznej, z powodu źle pojmowanego poczucia kreatywności i przystosowania, nie brakowało nadużyć, które dla wielu były przyczyną cierpienia. Pewna reakcja na «formalizm» prowadziła niekiedy, zwłaszcza w niektórych regionach, do uznania za nieobowiązujące «formy» obrane przez wielką tradycję liturgiczną Kościoła i jego Magisterium, i do wprowadzenia innowacji nieupoważnionych i często całkowicie nieodpowiednich.

Czuję się zatem w obowiązku skierować gorący apel, ażeby podczas sprawowania Ofiary eucharystycznej normy liturgiczne były zachowywane z wielką wiernością. Są one konkretnym wyrazem autentycznej eklezjalności Eucharystii; takie jest ich najgłębsze znaczenie. Liturgia nie jest nigdy prywatną własnością kogokolwiek, ani celebransa, ani wspólnoty, w której jest sprawowana tajemnica. Apostoł Paweł był zmuszony skierować naglące słowa do wspólnoty w Koryncie z powodu poważnych uchybień w celebracji eucharystycznej, którą sprawowali podzieleni (skísmata), tworząc różne frakcje (airéseis) (por. 1Kor 11, 17-34). Również w naszych czasach posłuszeństwo normom liturgicznym powinno być na nowo odkryte i docenione jako odbicie i świadectwo Kościoła jednego i powszechnego, uobecnionego w każdej celebracji Eucharystii. Kapłan, który wiernie sprawuje Mszę św. według norm liturgicznych, oraz wspólnota, która się do nich dostosowuje, ukazują w sposób dyskretny, lecz wymowny swą miłość do Kościoła.
(...)Nikomu nie można zezwolić na niedocenianie powierzonej nam tajemnicy: jest ona zbyt wielka, ażeby ktoś mógł pozwolić sobie na traktowanie jej wedle własnej oceny, która nie szanowałaby jej świętego charakteru i jej wymiaru powszechnego.




Jan Paweł II ECCLESIA DE EUCHARISTIA


Msza jest Skarbem dla którego eksperymenty są zbyt groźne

«Skarb» jest zbyt wielki i cenny, żeby ryzykować jego zubożenie czy też narażenie na szwank przez eksperymenty, bądź praktyki wprowadzane bez uważnej oceny ze strony kompetentnych władz kościelnych. Ponadto, centralny charakter tajemnicy eucharystycznej wymaga, ażeby taka ocena została dokonana w ścisłym kontakcie ze Stolicą Apostolską. Jak pisałem w posynodalnej Adhortacji apostolskiej Ecclesia in Asia: «Taka współpraca jest istotna, gdyż Święta Liturgia wyraża i sprawuje jedną wiarę, wyznawaną przez wszystkich, a ponieważ jest ona dziedzictwem całego Kościoła, nie może być określana przez Kościoły lokalne w izolacji od Kościoła powszechnego».





Jan Paweł II ECCLESIA DE EUCHARISTIA


Zewnętrzna postwa jest równie ważna

W kontekście tego wzniosłego poczucia sensu tajemnicy staje się zrozumiałe, w jaki sposób wiara Kościoła w tajemnicę eucharystyczną wyraziła się w dziejach nie tylko poprzez potrzebę wewnętrznej postawy pobożności, lecz także przez szereg zewnętrznych wyrazów, mających na celu przywołanie i podkreślenie doniosłości sprawowanego wydarzenia. Tu bierze swój początek droga prowadząca stopniowo do określenia specjalnego statutu normującego liturgię eucharystyczną, w poszanowaniu różnych tradycji kościelnych, które prawowicie się wytworzyły. Na tym fundamencie rozwinęło się także bogate dziedzictwo sztuki. Nawiązując do chrześcijańskiej tajemnicy, architektura, rzeźba, malarstwo, muzyka bezpośrednio lub pośrednio znajdowały w Eucharystii motyw wielkiego natchnienia.



Jan Paweł II ECCLESIA DE EUCHARISTIA


Czemu Msza ma być piękna i "bogata"

Tak jak kobieta z Betanii, Kościół nie obawiał się «marnować», poświęcając najlepsze swoje zasoby, aby wyrażać pełne adoracji zdumienie wobec niezmierzonego daru Eucharystii. Nie mniej niż pierwsi uczniowie, którzy mieli przygotować «dużą salę», Kościół w ciągu wieków i przy zmieniających się kulturach czuł się zobowiązany, aby sprawować Eucharystię w oprawie godnej tej wielkiej tajemnicy. Nawiązując do słów i gestów Jezusa, i rozwijając obrzędowe dziedzictwo judaizmu, narodziła się liturgia chrześcijańska.
Cóż może wystarczyć, aby w odpowiedni sposób przyjąć dar, który Boski Oblubieniec nieustannie czyni z siebie dla Kościoła-Oblubienicy, zostawiając kolejnym pokoleniom wierzących Ofiarę dokonaną raz na zawsze na Krzyżu i czyniąc z siebie samego pokarm dla wszystkich wiernych? Nawet jeżeli logika «uczty» budzi rodzinny klimat, Kościół nigdy nie uległ pokusie zbanalizowania tej «zażyłości» ze swym Oblubieńcem i nie zapominał, iż to On jest także jego Panem, a «uczta» pozostaje zawsze ucztą ofiarną, naznaczoną krwią przelaną na Golgocie. Uczta eucharystyczna jest prawdziwie ucztą «świętą», w której prostota znaków kryje niezmierzoną głębię świętości Boga: O Sacrum convivium, in quo Christus sumitur! Chleb łamany na naszych ołtarzach, ofiarowany nam, jako pielgrzymom wędrującym po drogach świata, jest panis angelorum, chlebem aniołów, do którego nie można się zbliżać bez pokory setnika z Ewangelii: «Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój» (Mt 8, 8; Łk 7, 6).



Jan Paweł II ECCLESIA DE EUCHARISTIA


Cel małżeństwa

Małżeństwo jako instytucja naturalna, na skutek woli Stwórcy, ma za swój pierwszy i wewnętrzny cel nie wzajemne doskonalenie się małżonków, lecz rodzenie i wychowanie nowego życia. Inne cele pochodzące także z natury małżeństwa, nie znajdują się na równym poziomie z tym pierwszym celem, a tym bardziej nie są one odeń wyższe, przeciwnie - są mu w sposób istotny podporządkowane. Odnosi się to do każdego małżeństwa, także niepłodnego



Pius XII, Do położnych, 29 X 1951 r.


2009-03-31

Organy - "Praeludium vitae aeternae"





Ich brzmienie dodaje majestatu ceremoniom kościelnym, a umysły wiernych podnosi do Boga i spraw niebieskich. Tak wypowiada się o organach Konstytucja o Liturgii Świętej II Soboru Watykańskiego, dodając jednocześnie, że należy je mieć w wielkim poszanowaniu jako tradycyjny instrument muzyczny Kościoła Zachodniego (...).

"Praeludium vitae aeternae" - zapowiedź radości niebieskich - ten napis odczytać można na organach znajdujących się w jednej z katedr Europy Północnej, co sformułowane inaczej oznacza, że organy przeznaczone są przede wszystkim do głoszenia chwały Boga.



bp Egon Kapellari "Znaki święte w liturgii i codzienności"


Znaczenie rytu soli przy Chrzście św.

Było także w zwyczaju, że podczas chrztu również małe dzieci otrzymywały kilka ziarenek soli. Obecnie zmodyfikowany obrzęd sakramentu nie przewiduje tego rytu. Jest to w pewnym sensie godne pożałowania, gdyż w ten sposób zrezygnowano z możliwości przypomnienia chrześcijanom, że powinni być solą dla swojego otoczenia. W szczególny sposób potrzebowałaby tej soli nasza zmęczona życiem cywilizacja.



bp Egon Kapellari "Znaki święte w liturgii i codzienności"


Chorał gregoriański - duchowy sens i duchowy niepokój

Jakże można oddać i pokazać ludziom duchowy sens, duchowy niepokój; sprawić, aby spłynęło na nich coś na podobieństwo chorału gregoriańskiego.



Antoine de Saint-Exupery "List do generała"


Miłość i uwielbienie

Miłość bez uwielbienia jest niema, a co dopiero uwielbienie bez miłości, nawet jeśli zanoszą je aniołowie.



Johannes von Ford - Homilia do Pieśni nad Pieśniami


2009-03-29

Niszczenie mszałów

W bibliotekach i zakrystiach starych kościołów i katedr spotkać można ewangeliarze. Biblie i mszały, które zwracają na siebie uwagę kunsztownymi okładkami, ornamentacją i malowidłami. Szczególnie misternie wykonane są inicjały (pierwsze litery i słowa) rozpoczynające Ewangelię, a także początek kanonu (modlitwa eucharystyczna). Po ostatnim soborze te arcydzieła sztuki drukarskiej i pisarskiej cześciowo z konieczności, częściowo bezmyślnie zostały zastąpione przez skoroszyty i luźne kartki. Zarówno ołtarz, jak i pulpit stały się podstawką pod kolekcję tychże skoroszytów i kartek. Powoli budzi się świadomość, co właściwie oznacza degradacja tego rodzaju - rezygnację z pięknego symbolu księgi, a także zubożenie strony liturgicznej wszelkich nabożeństw. Chrześcijaństwo jest przecież religią Księgi.



bp Egon Kapellari "Znaki święte w liturgii i codzienności"


2009-03-28

Nowoczesność

Nie można brnąć bezkrytycznie w tzw. nowoczesność, bo ona jest pełna fałszu i bierze ludzi w niewolę.



kard. Stefan Wyszyński

Dziecko

Największym szczęściem jest dziecko! Może stu inżynierów postawić tysiące kombinatów fabrycznych, ale żadna z tych budowli nie ma w sobie życia wiecznego.



kard. Stefan Wyszyński


Jeden ryt rzymski

Uważam jednakże, Kościół rzymski musi mieć na dłuższą metę jeden rzymski ryt; istnienie dwóch oficjalnych rytów jest dla biskupów i księży w praktyce ciężkie w „zarządzaniu”. Ryt rzymski w przyszłości powinien być jedynym rytem, sprawowany po łacinie albo w języku narodowym, ale zgodny całkowicie z tradycją przekazanego rytu; mógłby przyjąć kilka nowych elementów, które się zachowały, jak nowe święta, kilka nowych prefacji mszalnych, rozszerzony porządek czytań – większy wybór, niż wcześniej, ale nie za duży, „Oratio Fidelium”, to znaczy ustalona litania intencji po „Oremus” przed Ofiarowaniem, gdzie miała wcześniej swoje miejsce.



kard. Joseph Ratzinger


Dzwony "zegarami" ubogich

Dzowny były więc nie tylko "zegarami" ubogich, lecz przede wszystkim głosem wzywającym i przypominającym o zadośćuczynieniu względem Stwórcy. Ludzie, którzy się nie modlą, nie chcą słyszeć ich dźwięku. (...)
Czas milczenia i pokuty, czas postu trwa czasami długo, ale nie może trwać wiecznie. Ufam, że czterej ministranci, których widziałem w jednej z wiejskich parafii, jak z zaczerwienionymi z wysiłku twarzami ciągnęli za grube liny dzwonów, nie są "ostatnimi Mohikanami", lecz strażą przednią nowej generacji, która ponownie nauczy się rozumieć i szanować stare znaki, a pomiędzy nimi także i bicie dzwonów.



bp Egon Kapellari "Znaki święte w liturgii i codzienności"


Adoracja i miłość

Adoracja jest termometrem mierzącym miłośc ku Bogu i ku drugiemu człowiekowi. Gdy tabernakulum jest puste i pustką święcą także miejsca pobożności eucharystycznej - dziwny chłód zapada w danym kraju, czy społeczeństwie. Kościoły, które obruciły się w ruinę, lub które zamieniono na sale koncertowe, nastrajają smutnie nawet niezbyt czułych na tym punkcie ludzi niewierzących. Kto przyczynia się do podtrzymywania płonącego przed tabernakulum światła, ten zapobega wygaśnięciu miłości



bp Egon Kapellari "Znaki święte w liturgii i codzienności"


Liturgia Słowa a gadulstwo

Zalecenie Soboru, aby stół Słowa Bożego był w Kościele obficiej nakryty, nie może zostać źle zrozumiane, mianowicie jako zachęta ku mnożeniu słów w liturgii. Do wielu wspólnot zakradło się liturgiczne gadulstwo, które zupełnie przesłoniło Święte Słowo i wymiar sakralny, zamiast go wyjaśniać i sprawiać, by zajaśniało. Nowe ambony i stare kazalnice zawsze czekają na kaznodziejów, którzy przepowiadają Słowo w szerokim łuku między łagodną mądrością i prorockim gniewem tak, aby uszy i serca słuchaczy otworzyły się i takie już pozostały na zawsze



bp Egon Kapellari "Znaki święte w liturgii i codzienności"


Miłość i adoracja

Im większa jest miłość tym większa również adoracja



o. Teilhard de Chardin


Barwy w liturgii cz. 2

Biały jest sumą wszystkich kolorów tęczy, pełnią nierozproszonego światła, wyrazem początku i końca, pełni i pustki. Mocna czerwień jest barwą krwi i żaru, jest wyrazem życia, siły i namiętności. Zielony to kolor raju oraz krzyża, jako drzewo życia. Powstały przez pomieszanie niebieskiego i czerwonego fiolet jest barwą właściwej miary i umiarkowania. Kamień szlachetny o tym kolorze nosi miano ametystu, co w tłumaczeniu oznacza "kamień trzeźwości". Mieszanka czerwieni i błękitu czyni go symbolem pośrednictwa między niebem i ziemią.

Piękne jak tęcza jest powiązanie ze sobą i splecenie się barw w liturgii Kościoła katolickiego. Całe to piękno powinno być wskazaniem "nieskończonego piękna Boga", o którym wspomina Sobór Watyjański II w odniesieniu do liturgii kościelnej



bp Egon Kapellari "Znaki święte w liturgii i codzienności"


Barwy w liturgii cz. 1

Radość z barw w liturgii, oraz w ogóle w życiu, jest wyrazem chrześcijańskiej radości ze stworzenia oraz wybawienia. W przebiegu roku kościelnego radość ta ma swoje przypływy i odpływy. Nieco przygaszona jest ona w okresie Wielkiego Postu i Adwentu, zaś w pełni rozwija się na Wielkanoc, Boże Narodzenie i Zielone Świątki. Rytmowi temu w liturgii Kościoła katolickiego odpowiada także zmiana koloru szat liturgicznych oraz wystrój świątyń.

bp Egon Kapellari "Znaki święte w liturgii i codzienności"


Troska o ubogich a troska o piękno kościołów

Troska o piękno domu Bożego i troska o ubogich Pana są nierozdzielne; człowiek potrzebuje bliskości nie tylko tego, co niezbędne, lecz i tego, co piękne, nie tylko bliskości własnego domu, lecz także bliskości Boga i jej znaków (...)



kard. Joseph Ratzinger "Das Angesicht Gottes schauen"


Jak powinien wyglądać kościół

Ze swej natury człowiek nie chce żyć w jednolitej przestrzeni, w której rozgrywa się całe jego życie. Poszukuje on odmiany pomiędzy miejscami do pracy i miejscami dla nudy, miejscami dla koncentracji na rzeczywistościach ziemskich i miejscami, w których mógłby się możliwie jak najbardziej zwrócić w stronę Boga. Takie wyodrębnione na spotkanie z Bogiem i przez Kościół poświęcone miejsca dysponują czasami tak wielką artystyczną jakością, że w nich właśnie wszystkie zmysły otwierają się na Boga łatwiej, niż gdziekolwiek indziej.



bp Egon Kapellari "Znaki święte w liturgii i codzienności"


2009-02-19

Msze dla dzieci cz.1

"Do "cieni" polskiej odnowy liturgicznej trzeba też zaliczyć to, iż często zbyt "infantylnie" organizuje sie Eucharystię dla dzieci, starając się na siłę je zainteresować i zabawić; stosuje się rozmaite rekwizyty, używając przy tym języka zniżającego się do poziomu nieudolnego naśladowania gwary uczniowskiej czy polszczyznopodobnej "gwary telewizyjnej". Zdaje się, że wielu duszpasterzy nie zrozumiało idei mszy św. dla dzieci. Dyrektorium o mszach świętych z udziałem dzieci wydane w 1973r. zaleca takie praktyki, ale nie w niedzielę, lecz w jakimś dniu powszednim. Tymczasem wielu ma głębokie, choć niczym nieuzasadnione przekonanie, że taka msza to norma. Do posługi lektora dopuszcza się dzieci, które nie są w stanie ze zrozumieniem odczytać, często trudne, teksty biblijne. Zamienia się psalm międzylekcyjny na jakąś pieśń, a Gloria w okresie Bożego Narodzenia na kolędę. Osobno sprawuje się liturgię dla dzieci oddzielnie dla rodziców, zamiast jednoczyć całe rodziny na celebracji mszalnej. Pomysł osobnych mszy dla dzieci i osobnych dla młodzieży ma jeszcze inny negatywny skutek. Kościół włącza się w ten sposób w nurty współczesnej kultury, która podkreślając różnice pokoleniowe, rozbija więzi rodzinne. Udział we mszy św. nie jest już wspólnym doświadczeniem rodziny. Nawet jeśli rodzice idą na tę samą godzinę, to stoją gdzieś z daleka. Dzieci sobie, młodzież sobie, dorośli sobie. Osobno się bawią, osobno pracują, osobno się modlą. W dalszej perspektywie może to być groźne. Papież Jan Paweł II w liście apostolskim Dies Domini przypomniał jasno, że w niedzielnej mszy św. "chrześcijańskie rodziny znajdują (...) jeden z najbardziej wyrazistych znaków swej tożsamości i <> jako <>, gdy rodzice przystępują wraz z dziećmi do jednego stołu słowa i Chleba życia".



o.Marek Augustyn OFMConv
"Geneza i rozwój soborowej ideii Liturgii"

2009-02-18

Zasługa abp. Lefebvre'a

"Jeśli wciąż uważamy Mszę za ofiarę, Kościół zawdzięcza to arcybiskupowi Lefebvre."



abp Rawenny kazanie na Boże Ciało skierowane do księży

2009-02-16

Małżeństwo - czym jest?

"Początkiem rodziny jest zatem w zupełnej swobodzie powzięte postanowienie dwojga ludzi różnej płci zawarcia trwałego związku dla wspólnego życia w miłości wzajemnej. Różni właściwościami i zadaniami życiowymi, mimo to uzdolnieni przez naturę fizycznie i duchowo do harmonijnego współżycia, zostali stworzeni, aby się wzajemnie uzupełnić i tak zaspokoić wspólne tęsknoty i pragnienia. Miłość małżeńska różni się zasadniczo od żądzy jedynie fizycznego posiadania i zmysłowej rozkoszy. Jest to samotność we dwoje, która opromienia ciepłem zimną i twardą rzeczywistość życiową, ciche schronienie w troskach i trudnościach, wzajemna pomoc i oparcie, przystań bezpieczna dwu istot, w której szukają i znajdują wyraz i symbol duchowej łączności, oddania się i poufnej, trwałej miłości i wierności. Małżeństwo służy do zaspokojenia, ale zarazem i do opanowania potężnego popędu, aby przestał on być czynnikiem rozkładowym, a stał się podstawą szczęścia rodzinnego i społecznego ustroju"



Dr. Piotr Ketter "Chrystus a kobiety"

2009-02-15

Duch Liturgii - Misterium chrześcijańskiego ołtarza cz.1

Hanna Maria Giza - ksiądz profesor Bogusław Nadolski -
ojciec Tomasz Kwiecień OP - Paweł Kula


Hanna Maria Giza: Konstytucja o Liturgii Świętej od swych pierwszych słów nazwa Sacrosanctum Concillium stała się najważniejszym tekstem Soboru Watykańskiego II, który rozpoczął swe obrady, swoje prace właśnie od obrad nad świętą liturgią. W powszechnej świadomości Kościoła to reforma liturgiczna jest największym dokonaniem tamtych lat. Kard. Joseph Ratzinger, dziś papież Benedykt XVI był jednym z pracujących w tek inżynierów Vaticanum Secundum , o którym niektórzy mówią, że było to swego rodzaju trzęsienie ziemi w kwestiach liturgicznych dla całego Kościoła. A jednak nie ustalono konkretnego kształtu reformy liturgicznej, co nie pozostało bez pewnych konsekwencji. Duch Liturgii książka kard. Josepha Ratzigera została przyjęta w świecie jako zarys odbudowy liturgii katolickiej i zaproszenie do szkoły modlitwy.
Witam gości. W studiu w Warszawie ksiądz profesor Bogusław Nadolski – teolog, liturgista, były wykładowca na Uniwersytecie Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie i wieloletni kierownik Katedry Teologii i Liturgii, autor książki „Misterium chrześcijańskiego ołtarza” , w studiu Radia Gdańsk ojciec Tomasz Kwiecień OP, liturgista, absolwent papieskiego instytutu liturgicznego Anselmianum w Rzymie, wykładowca w kolegium filozoficzno teologicznym dominikanów w Krakowie, autor książki „Modlitwa w stylu retro” i jeszcze w studiu w Warszawie Pan Paweł Kula, autor niezwykłych zdjęć w albumowej edycji książki „Duch liturgii” Świadczą one jak mówią wydawcy o duchu liturgii wcielonym w codzienne życie licznej wspólnoty mnichów prowadzących swe życie według reguły św. Benedykta
Jeśli ktoś nawet przeglądając tę wspaniałą książkę nie jest specjalnie zainteresowany, albo nie bardzo rozumie znaczenie liturgii, to oglądając te zdjęcia właściwie zrozumie wiele.
Kard. Joseph Ratzinger już jako papież Benedykt XVI w adhortacji apostolskiej Sacramentum Caritatis konsekwentnie podejmuje temat Eucharystii i zwraca uwagę, że reforma liturgiczna po Soborze Watykańskim II w niektórych wypadkach doprowadziła do „nienaturalnego przerwania ciągłości w historycznym rozwoju samego sprawowania Najświętszej Eucharystii”. Takie też są refleksje w książce „Duch Liturgii”. Co to znaczy nienaturalne przerwania ciągłości w historycznym rozwoju samego sprawowania Najświętszej Eucharystii? Ojciec Tomasz?
ojciec Tomasz Kwiecień OP: Ja się od razu zastrzegę, bo ja jestem rocznik zakończenia Soboru, w związku z tym mogę mówić o tym tylko ze słyszenia, z doświadczenia moich starszych współbraci. Myślę że ksiądz profesor z racji doświadczenia będzie miał też bardzo ciekawą perspektywę. Jeżeli mogę streścić myśl kard. Ratzingera, to dla niego to nienaturalne przerwanie ciągłości było związane z tym, że nigdy wcześniej nie dokonało się tak głęboko. To była zmiana tak radykalna jak żadna inna wcześniej. Ratziger twierdzi, że zmiany liturgii dokonywały się zazwyczaj w sposób stopniowy. Porównuje to zmiany w swojej książce do przycinania drzewa owocowego. Co jakiś czas trzeba jakieś przyrosty przyciąć żeby to wszystko dobrze rosło i owocowało. Natomiast ta zmiana która się dokonała po soborze w oczach Ratzingera jest zmianą, która jest właściwie pocięciem tego wszystkiego na talarki i zrobieniem z tego zupełnie nowej jakości. Taka przynajmniej wydawałaby się jego ocena.
ksiądz profesor Bogusław Nadolski : Ale przecież przerwanie to znaczy coś niepokojącego, coś co budzi niepokój, prawda, że coś było i nagle zostało przecięte. To nie jest tylko przystrzyżenie krzewów.
o. T.K. OP: No więc właśnie nie jest to tylko przystrzyżenie krzewów, bo do tej pory było to przystrzyganie krzewów, a w tym momencie jest to zbudowanie czegoś zupełnie nowego ze starych elementów, ale jednak zupełnie nowego. I taka jest opinia Ratzingera, opinia kontestowana, nie wszyscy się z nią zgadzali. Natomiast ja bym chciał zwrócić uwagę na taki z perspektywy czysto liturgicznej, że to nie jest ściśle rzecz biorąc pierwszy taki przypadek. Oczywiście jest to pierwszy przypadek w historii chrześcijaństwa gdzie tak daleko została wykonana reforma liturgii. Zmiany poszły tak daleko i w tak znaczy sposób w tak krótkim okresie czasu. Ale przecież te zmiany były przygotowane przez wiele wieków narastania pewnej mentalności. I ta mentalność urodziła się już przecież po Soborze Trydenckim, który był chyba pierwszym w historii chrześcijaństwa zachodniego momentem gdzie w ogóle w dziedzinie liturgii tak dalece weszła władza centralna, został opublikowany Mszał centralny, Mszał Watykański, Mszał tzw. Piusa V. Wcześniej liturgie średniowieczne to były liturgie diecezjalne, liturgie na małym terenie. One były tą samą rodziną rytów, to jednak mimo wszystko były ryty które rosły od dołu. Pierwszym takim zasadniczym momentem rozpoczęcia nowej mentalności w formowaniu liturgii jednak był Sobór Trydencki, nawet jeżeli nie poszedł tak daleko w zmianach, to jednak rozpoczął pewien sposób myślenia który umożliwił takie zmiany, które stały się później.
M.G.: Do Mszału Piusa V jeszcze wrócimy, teraz bardzo proszę ksiądz profesor Bogusław Nadolski.
Ks. B.N.: Właśnie to przerwanie ciągłości to dosyć mocne powiedzenie. Jest pewna nowość, a więc nie ma przerwania. Można powiedzieć i tak i nie, bo przecież to jest ta sama liturgia, ale warunki w jakich się ona realizuje, są tak radykalnie inne. Jest mentalność, zmiana mentalności, że można odnosić ewentualnie wrażenie o pewnym przerwaniu, ale w gruncie rzeczy to jest ta sama liturgia, to samo uświęcenie człowieka i uwielbienie Boga.
Paweł Kula: Myślę, że liturgia, ja tu nie jestem specjalistą, więc mogę tylko mówić jako zwykły człowiek Kościoła, świecki i człowiek, który w dużej mierze miał możliwość zetknięcia się z liturgią tradycyjną między innymi w opactwie, ale nie tylko, przecież i w Warszawie jest ona sprawowana i w innych miejscach w Polsce. Jednocześnie mam też możliwość zetknięcia się gdzie indziej z nową liturgią. I… jednak oczywiście Kościół jest ten sam, ale ta liturgia się zmieniła bardzo. Ja sobie wyobrażam, czytałem wspomnienia ludzi, którzy odbierali ją po zmianie i sam odczuwam tą zmianę jako często bolesną.
M.G: Aż tak?
P.K.:Tak
M.G: No dobrze. Ponieważ padają tutaj bardzo różne refleksje: przerwanie i nie przerwanie, bolesne…
Ks. B.N.: Byłoby źle, gdyby ta liturgia była ta sama, czy taka sama jak po Trydencie czy też w czasach powojennych czy nam współczesnych. No właśnie ta odpowiedz ludzi, która się wyraża w liturgii ona się musi zmieniać, bo ludzie się zmieniają.
M.G.: Bo Kościół jest żywy
Ks. B.N.: Naturalnie, to jest żywy organizm.
M.G.: Dobrze, ale żebyśmy nie błądzili, tylko prosiłabym o sprecyzowanie jaki wobec tego był główny zamysł Konstytucji Sacrosanctum Concilium? Jaki był główny cel tej reformy liturgicznej?
Ks. B.N.: Jasno określony, a mianowicie odkryć na nowo liturgię, zbliżyć człowieka do liturgii, ale właśnie konkretnego człowieka i jestem przekonany że ten zasadniczy cel został osiągnięty.
M.G.: Został osiągnięty, tak? Czyli to co kard. Joseph Ratzinger powiedział, że SWII podjął próbę wprowadzenia Ludu Bożego do wewnętrznej przestrzeni liturgii, że takie było założenie. Czy to znaczy, że zdanie księdza profesora to udało się zrealizować, tak?
Ks. B.N.: No oczywiście
M.G.: To dlaczego to jest bolesne?
Ks. B.N.: Żadna reforma, żadna odnowa nie dokonuje się w 100%. To jest normalny proces. Stąd też zasadniczo, ja pomijam procenty, został osiągnięty.
Ja mam pewne porównanie uczestnictwa wiernych w liturgii przed soborem. Sam odprawiałem Msze św. w rycie właśnie trydenckim. No to przecież teraz nie do porównania jest uczestnictwo wiernych na przykład w Triduum Paschalnym: Wielki Czwartek, Piątek Sobota. Nie ma porównania i to jest wielki sukces. No, a naturalnie, że liturgia jest procesem, tzn. się ciągle dokonuje. Przecież jesteśmy świadkami w ogóle rozwoju teologii, a to musi mieć swój odpowiednik. Tak samo odkrywanie nowych rękopisów, manuskryptów, tak samo badanie tych manuskryptów nowoczesnymi metodami. Więc to nam ogromnie rzuca światło na rozumienie liturgii i w konsekwencji na uczestnictwo.
M.G.: Ojcze Tomaszu?
o. T.K. OP: Kłopot jest trochę pokoleniowy. Ksiądz należy do pokolenia które pamięta tamtą liturgię i ją celebrowało. Ja jestem z pokolenia, które się rodziło w latach Soboru. Pan Paweł. zdaje mi się, jest troszkę młodszy ode mnie, prawda? Mam wrażenie, że my mamy trzy zupełnie różne podejścia do tego tematu, także z tego względu.
Ks. B.N.: To tym lepiej
o. T.K. OP: Tak oczywiście, bo ja należę do pokolenia które, ja pamiętam, że z Ks. prof. rozmawialiśmy kilka lat temu na sympozjum w Krakowie na ten sam temat i myśmy już wtedy wymienili swoje poglądy związane z tym ze to jest naturalnie pokoleniowe.
Ks. prof. należy do pokolenia, które znało starą liturgię i to znało ją w sposób całkiem realistyczny, znało ją taką, jaką ona była, jaka ona była rzeczywiście celebrowana wtedy. Pan Paweł zna ją taką, jaka jest celebrowana teraz. Ja też ją znam taką, jaka jest celebrowana teraz i nie mam do niej żadnego emocjonalnego stosunku, poza tym, że jeszcze byłem chrzczony w starym rycie i po łacinie i z wszystkimi tymi starymi obrzędami, ale już nie pamiętam mszy tamtej, tylko Mszę przejściową. Pamiętam jeszcze tę Mszę, która była między Mszą aktualną, a Mszą Trydencką. Był taki krótki okres, to się nazywało Missa Normativa bodajże. I ja bym powiedział tak, że kłopot jest emocjonalny w dużej mierze i on się zasadza na kilku rzeczach. Przede wszystkim wydaje mi się na tym, że kiedy rozmawiamy o pięknym starym rycie
i beznadziejnym nowym rycie
Ks. B.N.: Uuu, ale dlaczego beznadziejnym?
o. T.K. OP: Ja powiem tak Ks. prof., ja po prostu cytuje.
M.G.: Odwróciły się role.
o. T.K. OP: Albo kiedy mówimy o wspaniale otwartym na czynne i aktywne uczestnictwo współczesnym rycie i całkowicie zamkniętym na uczestnictwo czynne rycie starym, to w dużej mierze nie mówimy o tych samych rzeczach. Mam wrażenie, że mylimy troszkę poziomy. Bo jednym poziomem jest to, co się znajduje w księgach liturgicznych czy to będzie mszał Piusa V czy to będzie mszał Pawła VI. A z drugiej strony jest jeszcze poziom praktycznej celebracji i ja bym powiedział tak, ja znam akurat różne środowiska liturgiczne. Znam również środowisko w Warszawie, które celebruje liturgię w obrzędzie Jana XXIII, czyli wg Mszału Piusa V i w zeszłym roku głosiłem tam rekolekcje i miałem poczucie rzeczywiście intensywnej modlitewnej atmosfery naprawdę aktywnego i czynnego, świadomego uczestnictwa tych ludzi w liturgii
Ks. B.N.: Ale zapewne to było środowisko takie elitarne.
o. T.K. OP: No bo to w ogóle są środowiska elitarne, właśnie o tym chcę powiedzieć, że jakby współczesne środowiska które celebrują liturgię wedle „starego rytu” to są środowiska elitarne
Ks. B.N.: Ale nie wszędzie, nie można tak tego uogólniać. Ja też specjalnie poszedłem na taką liturgię no to patrzałem na twarze tak trochę właśnie po faryzejsku, no z ciekawością to to nie mogę tego powiedzieć. A pamiętam ze swojej młodości, gdy byłem w gimnazjum, to właśnie mój profesor od łaciny to chodził na Mszę św. z Pismem Świętym w języku greckim i tym się rozkoszował. No, ale inne kręgi, to przecież wiadomo, że w tym czasie odmawiały różaniec czy się modliły do świętych, to trzeba też uznać. Więc liturgia nie może być elitarna, tylko to nie jest sprawa jakiś …? To jest dzieło wspólne, przecież etymologicznie nasze działania, wspólne, wspólnotowe działania więc trzeba by to uwzględnić.
M.G.: Wracając do tego co stare co nowe czyli do Mszału dlaczego tak się stało że publikacja Mszału Pawła VI wiązała się z wprowadzeniem po półrocznym tylko okresie przejściowym całkowitego zakazu używania poprzedniego Mszału promulgowanego przez Piusa V w 1570r. czyli po soborze trydenckim. Czy takie wydarzenia miały miejsce w Kościele kiedykolwiek czy to był precedens? Dlaczego tak się stało? Czy to znaczy że tamten Mszał już był nieważny już był niedobry? Podobno zdarzało się że amerykańscy duchowni katoliccy palili ten stary Mszał, bo jak twierdzili byli nim zestresowani.
Ks. B.N.: Takie skrajne wypadki to się zawsze zdarzają także nie można ich brać jako normę natomiast to tzw. vacatio legis czyli obowiązywanie danego dokumentu czy danej księgi liturgicznej ono jest różne. Nieraz jest tam dwa miesiące po to żeby było przetłumaczone.
M.G.: Ale czy to nie było, przepraszam księże profesorze, właśnie przecięcie ciągłości
Ks. B.N.: Nie, nie, nie. Dlaczego? Chodziło o to żeby wreszcie rozpocząć realizowanie soboru, a nie czekać
M.G.: A czym się różniły te Mszały wobec tego? Ten Mszał Piusa V od Mszału Pawła VI? Czym zasadniczym?
Ks. B.N.: Przede wszystkim różniły się sposobem sprawowania liturgii. W języku narodowym to jest jedno, to jest kolosalna różnica a potem właśnie w sposobie twarzą do ludzi – a więc komunikacja i tak dalej bez podkreślania takiego elementu klerykalizmu ja jestem najważniejszy prawdaż w centrum liturgii stoję
P.K.: Ojciec Święty czy też wcześniej kard. Ratzinger pisał, że liturgia nie może być fabrykowana przez specjalistów i jednak to zerwanie no gdyby tego zerwania nie było to nie byłoby problemu. Wielu ludzi odczuło to boleśnie i myślę że dalej odczuwa czy też odczuwało bardziej teraz mniej to po pierwsze. Po drugie ksiądz mówi o mszy wspólnotowej, że celebrans jest w centrum. Obawiam się, że , o tym też pisze Ratzinger właśnie w książce wokół której jest nasza dyskusja , że właśnie nowa forma jest klerykalna ponieważ ksiądz musi być konferansjerem. Dużo zależy w liturgii od jego roli, od jego sprawności recytatorskiej, aktorstwa. Odwrócenie księdza do ludzi sprawia że liturgia staje się wspólnotą zamkniętą wręcz.Tak i to są stwierdzenia Ratzingera
M.G.: I że kapłan jest ważniejszy niż Bóg, bo uwaga wszystkich skupia się na nim a nie na krzyżu.
P.K.: Jest w centrum, dosłownie jest w centrum. Ja mam doświadczenia – ksiądz może wywołał mnie do tablicy bo to jest raczej ten aspekt który wywołuje ból, ponieważ zamiast się koncentrować na istocie liturgii, na Bogu, często musimy się koncentrować na człowieku
Ks. B.N.: Trzeba by zasadniczo rozróżnić założenia reformy czy odnowy liturgicznej od wykonania. To są dwie różne rzeczy i przede wszystkim trzeba podkreślić te założenia, które są wspólnotowe i on w imieniu Chrystusa sprawuje tę liturgię, natomiast wykonanie bywa różne bo tego nie unikniemy, dlatego konieczna jest edukacja, formacja również księży ponieważ byli przyzwyczajeni do tego przewodniczenia, decydowania o wszystkim dlatego to dalej im zostało.
M.G.: Ja myślę księże prof. , że z tym są jeszcze i poważniejsze problemy i ma to jeszcze głębsze znaczenie, ale jeśli pozwolą państwo wrócimy do celebracji versus populum czyli twarzą do ludu za chwilę.



c.d.n.

Kobiecość

"Ogromny upadek wiary w naszych czasach przejawia się w zaniku kobiecości.
Głęboką symboliką jest zasłona noszona przez kobiety - daleko głębsze, symboliczne znaczenie ma ma odrzucenie wszelkiej zasłony - odsłonięcie się. Doniosłe i ważne chwile w życiu kobiety ukazują nam ją zawsze osłoniętą welonem: tego samego symbolu używa panna młoda w dniu zaślubin, wdowa i zakonnica. Znaki zewnętrzne nie są nigdy pozbawione istotnego znaczenia; przeciwnie- wynikają zwykle z jakiejś głębszej myśli i pobudki i uzmysławiają tę myśl czy pobudkę. A jeżeli zastanowimy się poważnie nad tym, a potem z tego wyższego punktu widzenia spojrzymy na modę, okaże się niezawodnie, że zdradziecka ta władczyni obnażyła niejako duszę kobiety i ukazuje nam całą bezdenną próżnię i bezmyślność swych poddanych. Zdarcie z kobiety wszelkiej zasłony równa się strąceniu jej z piedestału. Kobieta oddana najbardziej poniżającej niewoli, jaką jest kult własnego ciała - i to w czasach ogólnej nędzy jej bliźnich - to niewątpliwie istota potworna, która zerwała wszelkie węzły łączące ją z jej metafizycznym celem. Tu nie ma już mowy o dzięcięco-naiwnej niewinnej próżności, tu wydobywa się na jaw ohydna maska - zaciera się całkowicie podobieństwo - pozbawiona oblicza maska kobiecości. I ta pozbawiona wszelkich ludzkich cech maska, to ciało bez duszy, jest jaskrawszym wyrazem nowoczesnego bezbożnictwa. Ruta Schaumann podkreśla tę samą myśl, mówiąc w liście "Cheliona do Kletusa": Prawdziwe kobiety są ciche i pragną ciszy. - Pokaż mi kobietę, która by pisała o tym, co dotyczy jej samej. - Milczałaby, gdyby o nią chodziło, w milczeniu bowiem życie, mowa śmiercią. - Tajemnica jest owocna, co ujawnione, zamiera.


W legendzie "Papież z getta" opowiada Gertruda le Fort, że stary rabbi Natan ben Jechiel kazał osłonić twarz swojej ślepej wnuczki Trofei, zanim zostanie przyjęta do szkoły, w której miała pobierać nauki wspólnie z młodzieżą męską. "Dlaczego zasłaniać tę, która jest naszym promykiem słońca i pociechą? Czyż potrzebuje się wstydzić, że jest kobietą?" pyta rabbi Natana matka dziewczęcia, Miriam. Na to odpowiada rabbi: "Kobiecie nie przynosi zasłona wstydu, ale jest jej zaszczytnym odznaczeniem. Albowiem siła twierdzy polega na tym, że bramy jej są zawsze zamknięte. A kobieta jest twierdzą, ostatnim murem obronnym kązdego narodu. Jeżeli upadnie mężczyzna - jego ukarze Bóg - gdy upadnie kobieta - karze Bóg cały naród".



Dr. Piotr Ketter "Chrystus a kobiety"

2009-02-13

Ubóstwo nieimprowizowania

Innym niebezpieczeństwem jest tworzenie się jakiejś elity tych, którzy umieją improwizować. Liturgia, jaką daje Kościół, jest bogactwem ubogich, którzy nigdy nic powiedzieć nie potrafią. Lepiej, by wszyscy przyjęli ten poziom ubóstwa, by się wzbogacić nie swoją osobistą twórczością, ale twórczością całego Kościoła poprzez tradycję.



brat Max z Taize

Rodzice są odpowiedzialni za wiarę dzieci

Dopóki istnieje praktyka chrztu niemowląt, formą podstawową katechumenatu musi być katechumenat rodzinny i urzędowym katechetom nie wolno brać na siebie całej odpowiedzialności za religijne wychowanie, skoro podstawy wychowania są w rękach rodziców



ks. Wojciech Danielski

2009-02-11

Rok liturgiczny

Rok litrugiczny to piękna katedra duchowa: święta są jej ołtarzami, niedziele kolumnami, dnie poświęcone poszczególnym świętym jej rozetami i pałającymi witrażami, okresy liturgiczne, Adwent, okres Bożego Narodzenia, Wielki Post, Wielki Tydzień, uroczystość wielkanocna – jej portalami, Narodzenie i Zmartwychwstanie jej dwiema wieżami, a święta Matki Boskiej – kaplicami, w których wszyscy zbłąkani i wszyscy strapieni, znajdują ucieczkę i pewny przytułek.



Piotr van der Meer de Walcheren* „Dziennik nawróconego”



*P. van der Meer de Walcheren – ur. w 1880 r. w Utrechcie, w rodzinie kalwińskiej, ale przesiąkniętej całkowicie duchem ateizmu. Studiował na uniwersytecie w Amsterdamie, gdzie uzyskał doktorat z filologii klasycznej. Początkowo zafascynowany socjalizmem, jakiś czas spędził wśród proletariatu, poznając w tym czasie swoją przyszła żonę Krystynę. Po nawróceniu w roku 1933, po 30 latach wspólnego życia, małżonkowie pożegnali się przy bramie klasztoru benedyktynek w Solesmes; Piotr wstąpił do benedyktynów w Ossterhout.

O Komunii

Gdy kapłan kładąc święta Hostię w zgłodniałe usta mówi: Corpus Domini nostri Jesu Christi custodiat aninam tuam in vitam aeternam, wielka cisza zstępuje naraz na duszę; burze milkną, wiatry opadają, tak jak opadły, ustępując wielkiemu pokojowi na wodach galilejskich, gdy obudzony Jezus jednym ruchem ręki uciszył wzburzone fale rozhukanego jeziora. To przypomniałem sobie dzisiaj, gdy zbliżała się do mnie Hostia święta. Niewypowiedziane światło promienieje Boskiego Ciała, namiętności i niepokoje milkną i stają się niewidoczne, a ten, który przyjmuje Komunię św. jest jak monstrancja, w której spoczywa uwielbione ciało naszego Boga.



Piotr van der Meer de Walcheren* „Dziennik nawróconego”



P. van der Meer de Walcheren – ur. w 1880 r. w Utrechcie, w rodzinie kalwińskiej, ale przesiąkniętej całkowicie duchem ateizmu. Studiował na uniwersytecie w Amsterdamie, gdzie uzyskał doktorat z filologii klasycznej. Początkowo zafascynowany socjalizmem, jakiś czas spędził wśród proletariatu, poznając w tym czasie swoją przyszła żonę Krystynę. Po nawróceniu w roku 1933, po 30 latach wspólnego życia, małżonkowie pożegnali się przy bramie klasztoru benedyktynek w Solesmes; Piotr wstąpił do benedyktynów w Ossterhout.

Papież pod ostrzałem

Z terrorystami się negocjuje. Przemóc niechęć i zasiąść do okrągłego stołu z komunistami to sukces, a sądząc po reakcji dużej części europejskich i nie tylko mediów, z lefebrystami rozmawiać nie można. Czymże bowiem innym jest zdjęcie ekskomuniki, jak nie jedynie otwarciem furtki, która zagradzała drogę dialogu i jednocześnie gestem dobrej woli, zachęcającym do dalszych rozmów? (...) Zdjęcie ekskomuniki nie było więc kapitulacją jak twierdzą niektórzy, ani rehabilitacją, jak przekonują inni - ani dla postawy negacji nauki Soboru Watykańskiego II przez lefebrystów, ani tym bardziej dla pełnych niewiedzy, chorych - trzeba nawet powiedzieć - poglądów niektórych przedstawicieli bractwa, w tym szczególnie bp. Richarda Williamsona. Duchowni zresztą nadal pozostają w kościelnej karze suspensy. Wydawało się, że do czasów zbiorowej odpowiedzialności nie ma już powrotu. Okazuje się, że w tym przypadku jednak wróciły te czasy. Z jednej strony nikt rozsądny nie domaga się zamrożenia dialogu ze światem islamu tylko dlatego, że znaczącą jego postacią jest Osama Bin Laden. Nikt też nie nawołuje do zerwania stosunków dyplomatycznych z Izraelem, choć znalazłoby się kilku Żydów ogarniętych antykatolickimi fobiami. Z drugiej strony pada argument, że należy wykluczyć dialog z lefebrystami, ponieważ w tej grupie znajduje się bp Williamson. Dialog prowadzi się m.in. po to, żeby doprowadzić do zmiany postaw, przekonań i poglądów, które są błędne.



Ks. Paweł Rozpiątkowski "Papież pod ostrzałem" - Niedziela

2009-02-08

Znaki i symbole w Liturgii

Człowiek także w życiu społecznym potrzebuje znaków i symboli. Jak wykazują badania psychologów i socjologów człowiek jest rytualistą, nie może się obejść bez znaków, symboli i obrzędów, a niektórzy nawet poprawiają tradycyjną definicję człowieka jako animal rationale i mówią, że homo est animal symbolicum (E. Cassirer). Próba stworzenia chrześcijaństwa w duchu racjonalistycznym bez znaków, bez obrzędów jest nie tylko zniszczeniem liturgii, ale jest wymierzona przeciwko samemu chrześcijaństwu, w którym znaki widzialne mają przecież ostateczne uzasadnienie w Chrystusie, który jako Bóg wcielony jest znakiem i obrazem Ojca, oraz w Kościele - znaku Chrystusa, kontynuującym jakby Jego Wcielenie. Kościół nie może więc zrezygnować z obrzędów liturgicznych, ze swej sakramentalnej symboliki



ks. Jerzy Grześkowiak "Liturgiczna wspólnota. Desakralizacja liturgii?"

Bunt teologów i jego przyczyny

"Buntu części teologów, a nawet hierarchów i histerii mediów nie da się usprawiedliwić wiernością soborowi. Ich przyczyn trzeba więc szukać gdzie indziej.

A tkwią one nie tyle w soborze, ile w nadziejach, jakie wzbudził on w części opiniotwórczych środowisk. Ich zdaniem miał on być odrzuceniem starego nauczania, zwyczajów i tradycji i całkowitym przyjęciem nowoczesności. Ze zmiany języka i formy wypowiedzi wyciągnięto (nieco na siłę) wniosek, że zmieniła się też treść i już niebawem (gdy tylko odrzuci martwą literę, a przyjmie żywego ducha soboru, albo gdy zwoła sobór watykański III) Kościół zaakceptuje nie tylko kapłaństwo kobiet i antykoncepcję, ale też aborcję i eutanazję, a klerykalną mszę świętą czy paternalistyczną spowiedź zastąpi zbiorową psychoanalizą.



Tomasz Terlikowski

2009-02-06

Liturgia




Liturgia nie powinna zamieniać się w wielki, masowy spektakl, który wymaga reżyserów i genialnych aktorów.



Benedykt XVI

Były mason o zmianie formy sprawowania Mszy

Choć było mi żal z powodu niektórych zmian w rytuale Mszy Świętej, które pozbawiają ją pewnych aspektów energetycznych znanych budowniczym katedr i niektórym ezoterykom, jednak ostatecznie uważam, że przybliżenie ołtarza do zgromadzenia (oraz fakt że kapłan jest zwrócony do niego twarza), przyczynił się do zlikwidowania barery psychologicznej. Do tej pory wierni mogli odnosić wrażenie, jakoby Kościołem był jednynie kler, nie zaś wspólnota ludzi ochrzczonych. Obecny układ lepiej pozwala widzieć w naszych pasterzach - jeśli tylko chcą to uznać oni sami, a zdarza się to coraz częściej - ludzi tak samo grzesznych jak my, a zatem ludzi, którzy powinni każdemu okazywać miłość i zrozumienie. W ten sposób nietolerancja staje się niemożliwa. A w każdym razie nie może już odnosić się do całego Kościoła, lecz co najwyżej jest cechą poszczególnych osób, które będą musiały zdać z tego sprawę przed Panem.



Maurice Caillet "Byłem masonem Z mroku loży do światła Chrystusa"

Kazanie




Kazanie powinno trwać około dziesięciu minut, w myśl zasady: pierwsze pięć minut dla Boga, drugie dla człowieka, trzecie dla diabła



o. Leon Knabit "O Mszy świętej"

2009-02-05

Znak krzyża




"Znak krzyża kreślony na całym ciele przyjął się dopiero w średniowieczu. Dawniej odwrotny był także kierunek wykonywania znaku. Żegnano się bowiem od strony prawej do lewej. Taka kolejność miała swoją symbolikę. Przeniesienie ręki z czoła na pierś przypominało tajemnicę Wcielenia - przejście Chrystusa od Ojca do ludzi, przeniesienie ręki ze strony prawej na lewą - rozszerzeżenie zbawienia z Żydów na pogan. Tak żegnają się i dzisiaj prawosławni."



o. Leon Knabit "O Mszy świętej"

Rytualizm a zrozumiałość Liturgii

"Powinniśmy znaleźć właściwy środek między rytualizmem, w którym akcja liturgiczna, niezrozumiała dla obecnych i nie pozostająca do nich w żadnej relacji, jest odprawiana tylko przez kapłana, a maniakalnym pragnieniem zrozumiałości, które w końcu zmienia całość dzieło ludzkie, odbiera mu katolicki wymiar i obiektywny charakter Tajemnicy. Liturgia poprzez wspólnotę ludzi wierzących i w wierze rozumiejących powinna mieć swoją własną siłę promieniowania, która następnie również dla niewierzących i dlatego nierozumiejących staje się wezwaniem i nadzieją. Powinna jako opus Dei być miejscem, w którym wszystkie opera hominum mają swój kres i zostają przekroczone i gdzie tym sposobem powstaje nowa wolność, jakiej na późno szukaliśmy w libertynizmach show-biznesu"



Benedykt XVI "Nowa pieśń dla Pana"

Proboszcz showmanem?

"Proboszcz nie jest showmanem, a liturgia nie jest teatrem rozmaitości. Nie będzie się też cieszyć powodzeniem, jeśli zechce być towarzystkim kółkiem rozrywkowym. Coś takiego może się ewentualnie wytworzyć w wyniku związanych z tym spotkań i kontaktów, ale sama liturgia musi być czymś więcej. Musi ukazywać wyraźnie, że otwiera się tu pewien wymiar egzystencji, którego wszyscy skrycie szukamy: obecność tego, czego nie można zrobić samemu - teofania, Tajemnica a w niej uznanie mocy Bożej, która włada całym istnieniem i która sama tylko potrafi uczynić je dobrym, tak że przy wszystkich napięciach i cierpieniach może ono być przez nas przyjęte*"



Benedykt XVI "Nowa pieśń dla Pana"

*Dlatego błędna jest rozpowszechniona tu i ówdzie teoria, że liturgię można właściwie celebrować tylko z kapłanem, którego się zna, i tylko we wspólnocie wiernych, którą się zna. W ten sposób liturgia spada całkiem wyraźnie do poziomu pewnego obrzędu społecznego. Czymś wspaniałym w katolicyzmie jest przecież to, że żaden wierzący nie jest dla drugiego kimś obcym i że tem, gdzie jest wiara, każdy wierzący jest u siebie w domu.

Wychowanie

"Począwszy od kołyski macie rozpocząć pracę nad ich wychowaniem nie tylko fizycznym, lecz także duchowym. Jeśli bowiem wy ich nie wychowacie, same się do tego wezmą z dobrymi lub złymi skutkami. Poznawajcie dziecko od lat najmłodszych. Jeśli je dobrze poznacie, to i wychowacie je dobrze. Nie potraktujcie jego natury na opak, wbrew niej samej."



Pius XII

Łacina vs. języki narodowe

Dariusz Rosiak : Ja mam trochę co innego. Lubię chodzić do kościoła i słuchać mszy w języku, którego nie rozumiem. Zresztą do tego nie trzeba żadnych egzotycznych podróży, niedawno byłem na Węgrzech i jedyne słowo, które rozumiałem podczas mszy to było "Jezu". Ale oczywiście znałem całą liturgię, więc wiedziałem, co się dzieje. W Dar es Salaam wylądowałem kiedyś w kościele, gdzie czarna Matka Boska nosiła na plecach czarnego Jezusa, wszyscy apostołowie, bohaterowie wszystkich stacji Drogi Krzyżowej byli czarni i msza przypominała koncert muzyki etnicznej. A równocześnie to było moje. Dopiero w takich okolicznościach można zrozumieć, na czym naprawdę polega powszechność Kościoła, siła jego tradycji i atrakcyjność. To jest niezwykle wzruszające poza wszystkim.

Wojciech Cejrowski: To, co pan mówi, to jest laudacja na cześć łaciny w Kościele. Ja wiem, że języki narodowe przybliżyły ludziom treści liturgii, ale przecież po kilkunastu czy kilkudziesięciu latach my i tak nie słyszymy, co ksiądz do nas mówi. Powtarzamy pewne formułki mechanicznie, przecież gdy ktoś co tydzień wypowiada Credo, to nie dokonuje za każdym razem rozbioru logicznego tego, co mówi, tylko mantruje. To już lepiej po łacinie - tymi samymi słowami na całej planecie.




http://www.rp.pl/artykul/190046.html

Milczenie i cisza

"W rzeczywistości głośne modlitwy nie są tak ważne. W nabożeństwie Kościoła dużą rolę gra milczenie i cisza, która rozciąga się na cały Kanon i dotyczy nie tylko kapłana, ale i samych wiernych. Nie oznacza ona wcale biernej bezczynności, przeciwnie, jest momentem aktywnych wysiłków wewnętrznych"



o. Paweł Szczaniecki OSB "Służba Boża w dawnej Polsce"

Swojska Liturgia?

"Istnieje bardzo rozpowszechniona opinia, że właściwymi kategoriami soborowego rozumienia liturgii są aktywność wszystkich obecnych i odniesienie się do znającej się nawzajem i zwracającej się do siebie grupy. Nie tylko kapłan, ale niekiedy nawet biskupi mają poczucie, że nie są wierni Soborowi jeśli odmawiają wszystkie modlitwy tak, jak zawarte są one w mszale; trzeba włączyć przynajmniej jedną "kreatywną" formułkę, choćby była ona zupełnie banalna. Zaś familiarne pozdrowienie obecnych, a w miarę możności także przyjazne życzenia na pożegnanie stały się już obowiązkową częścią składową świętej akcji, od której mało kto odważa się uchylić"



Benedykt XVI "Nowa pieśń dla Pana"